TO SERCE ZAWSZE BYŁO MOIM KOMPASEM....
Zawsze to serce było moim kompasem. Zawsze to ono
wyznaczało kierunek, a ja tylko posłusznie podążałam tam, gdzie mnie wiodło i mimo
tego, że w oczach innych większość moich decyzji wydawało się totalnym
głupstwem, czułam że robię dokładnie to, co do mnie należy, że spełniam swoją
świętą powinność. Nie żałuję niczego. Czuję, że nie popełniłam żadnego błędu,
chociaż wiele osób (nawet tych z kręgu moich najbliższych) uważa, że moje
dotychczasowe życie było tylko pasmem niewłaściwych decyzji i niepowodzeń. Oczy
Miłości nie widzą błędów ponieważ w rzeczywistości błędy nie istnieją. Na
początku jedynym błędem wydawało mi się nie kochać, ale z czasem zrozumiałam,
że przecież w każdej chwili życia kochamy, nawet wówczas gdy wydaje nam się, że
wcale nie. Wszystko jest świętą lekcją, którą Miłość nam udziela, wszystko jest
częścią Boskiej misji. Wszystko służy naszemu rozwojowi. Każdego z nas miłość
prowadzi za rękę, a gdy wiedzie nas tam gdzie nie chcemy- w miejsca, w które lękamy się pójść, to przeważnie
wiedzie nas do krainy cudów. Te drzwi, których lękamy się otworzyć są drzwiami
do krainy cudów. Miłość wyciąga nas
poza siebie, byśmy siebie zwyciężyli, siebie przekroczyli, siebie
odnaleźli...Trzeba wyjść z kręgu siebie, który cały czas się zacieśnia,
aby wejść do kręgu cudów. Całuję każdą
swoją słabość, każdy upadek, każdą łzę, bo to w nich odnalazłam swoją potęgę i
doświadczyłam pełni boskości.